niedziela, 12 sierpnia 2012

La Baule od kuchni

Weekend minął zdecydowanie za szybko, ale pocieszam się, że przyszła środa jest dniem wolnym od pracy. Sobotę i niedzielę przeznaczyłam na słodkie lenistwo na plaży w La Baule położonym ok. 70 km od Nantes. Zajechaliśmy akurat w porę obiadową, więc gdy tylko zajęliśmy miejscówkę na plaży, zostawiłam moje towarzystwo i udałam się w poszukiwaniu godnej restauracji/bistro. Mój wybór padł na La Croisette. Miałam ogromną chęć na carpaccio, a będąc w ubiegły weekend w La Baule byłam w niej na kawie i zauważyłam w karcie ogromny wybór tejże przystawki. Mój wybór padł na carpaccio w stylu włoskim z pesto, balsamico, rukolą i parmezanem, a ku mojej radości okazało się, że w cenie jednego carpaccio drugie dowolne jest gratis. Spośród szerokiego wachlarza możliwości skusiłam się na wersję po japońsku z sosem sojowym z sezamem, wasabi i marynowanym imbirem. Obie wersje były smaczne, ale moje serce zdecydowanie podbiła wersja z pesto. Mięso było cieniutko pokrojone, delikatne, dokładnie takie jak powinno :-) Foodgazm. Na deser postanowiłam poszukać lodziarni. Moją uwagę przykuła Amorino - włoska lodziarnia. Jak głosił szyld wewnątrz lokalu lody są przygotowywane w tradycyjny sposób z jaj od szczęśliwych kur i z pełnotłustego mleka. Przy kasie wybiera się rozmiar rożka lub kubeczka, płaci się i podchodzi z rachunkiem do miłej pani, która wyglądała na właścicielkę przybytku. Bardzo spodobał mi się pomysł, że rozmiar kubeczka/rożka nie determinuje ilości gałek. Jeśli ktoś ma taki kaprys, to mógłby w średnim pojemniczku spróbować nawet kilku smaków :-) Ja wybrałam przy wczorajszej wizycie czekoladę z orzechem laskowym i ciasteczko korzenne, natomiast dzisiaj jogurt, pistację, karmel z atlantycką solą i mascarpone z karmelizowaną figą. A to wszystko z gorącym aromatycznym espresso. Foodgazm 2. W środę, jeśli tylko pogoda na to pozwoli, znowu w planach wypad do La Baule i chyba wiem gdzie mnie nogi znów zaprowadzą...


Carpaccio à l'Italienne


Lody speculoos i czekolada z orzechem laskowym, cafe macchiato



La Croisette
Villa des Aulnes
31, place du Maréchal Leclerc

Amorino
40 avenue du Général de Gaulle
44500 La Baule Escoublac


piątek, 10 sierpnia 2012

Łosoś z pieca z sałatką owocową

Nareszcie weekend. W Nantes piękna pogoda. W tej chwili na niebie ani jednej chmurki. Świeci piękne Słońce, dlatego zaraz pewnie zasiądę przed domem w bikini i wykorzystam aurę, żeby złapać trochę koloru. Zagłębię się w lekturze kryminału Ofiara losu Camilli Läckberg i będę cieszyć się w pełni wolnym popołudniem :-)

Dzisiaj na obiad wymarzyłam sobie łososia z pieca. Miałam jednocześnie ochotę na orzeźwiające owoce. Postanowiłam skompilować moje dzisiejsze kulinarne zachcianki w jedno danie. Efekty widoczne poniżej. Delikatne mięso łososia w asyście soczystego melona, słodkich truskawek i kruchej sałaty skąpanych w miodowo-balsamicznym dressingu. Musicie tego spróbować. 

Składniki:

- filet z łososia (u mnie ze skórą)
- sok z cytryny
- łyżeczka masła lub oliwa
- sól

Sałatka:
- 1/4 melona
- kilka truskawek
- pół małej paczki mixu sałat (u mnie z roszponką)

Dressing:
- łyżka oliwy extra vergine
- łyżka octu balsamico
- łyżeczka miodu z kwiatu pomarańczy

Łososia kładziemy na kawałku folii aluminiowej. Solimy, skrapiamy sokiem z cytryny, kładziemy kawałek masła lub smarujemy oliwą i zawijamy w papilot. Pieczemy w temperaturze 180 st. przez 10-15 minut (zależy od wielkości). W tym czasie kładziemy na duży talerz sałatę. Truskawki myjemy, odrywamy od nich szypułki i kroimy na połówki. Usuwamy skórę z melona i kroimy na małe kawałki. Owoce układamy na sałacie. Na koniec w małej miseczce łączymy wszystkie składniki dressingu i polewamy nim sałatkę.

Smacznego, Kochani!




czwartek, 9 sierpnia 2012

Petit déjeuner #2

Drugi tydzień z rzędu wstawania o godzinie 3.30 to zdecydowanie nie jest to, co Tygryski lubią najbardziej. Z utęsknieniem oczekuję weekendu, kiedy będę mogła spać do 8, a potem usiąść przed domem skąpanym w Słońcu z miseczką herbaty (Francuzi właściwie chyba nie piją z kubków, a już na pewno nie na śniadanie) i delektować się smakiem świeżego croissanta albo pain au chocolat...
A tymczasem małe co nieco, którym raczyłam się w ubiegłą niedzielę.


Zawijaniec z kawałkami czekolady i świeżo wyciskany sok z pomarańczy.


Plany na weekend zapowiadają się obiecująco. Sobota - plażowanie i zakupy w La Baule (w końcu jak człowiek sam zarabia dzięgi, to może sobie od czasu do czasu poszaleć, nie?), a wieczorem beach party. Niedziela - biorąc pod uwagę konkretne plany na sobotę, to trzeba będzie zarezerwować sobie trochę czasu na regenerację ;-) Może jakiś wypad na rowerze do Nantes albo spacer po parku? A Wy co planujecie?